środa, 2 lipca 2014

Przypominajka

Standardowo zapominam, że jest blog.. Standardowo też robię wszystko na ostatni moment.. Mój licencjat leży i kwiczy a moim największym problemem jest teraz pytanie: weganizm czy nie weganizm.. No i jak tu żyć?! Dobrze, że w pracy nie mam takich trudnych, egzystencjalnych problemów..
A z racji tego, że od pewnego czasu kolekcjonuje chwile, a nie rzeczy, to kolejne kilka zdjęć ląduje w poście :)

Kwintesencja mojej miłości: muzyka, tatuaże, słodycze, bób, miłe wieczory i dobre jedzenie <3








wtorek, 17 czerwca 2014

100 happy days! Dzień drugi...

Sushi jest chyba jedyną potrawą, którą mogłabym jeść non stop... No dobra może nie jedyną ale jedną z niewielu :D Do tego smoothie ze świeżego mango, wody kokosowej, mate na zimno i odrobiny limonki. Czyli mój przepis na podwieczorek idealny. 



poniedziałek, 16 czerwca 2014

100 happy days! Dzień pierwszy...

Z racji tego, że ostatnio mam problem z pisaniem a wszystko dokumentuje za pomocą zdjęć, postanowiłam zabawić się w 100 happy days. Ciekawie na ile starczy mi zaparcia, sił i czasu. A przy okazji może uda mi się coś zmienić w swoim życiu, czegoś dokonać, docenić małe rzeczy.. 

Tak więc dzień pierwszy i walka z rolkami (nie pamiętam kiedy ostatnio jeździłam :D). Nie powiem było to miłe uczucie, ale teraz moje mięśnie już więcej nie przyjmują.. :)

I od dzisiaj moje motto brzmi: Collect moments, not things! (właściwie to już dawno tak brzmiało, ale chyba o nim zapomniałam na jakiś czas.. warto wrócić po latach:) ).



środa, 22 stycznia 2014

Tak to się robi w USA

Najnowszy utwór Eminema i Rihanny osiągnął na YT już ponad 63 mln wyświetleń. Możemy posłuchać go w radiu, obejrzeć klip w TV. Wszyscy podjarani (jak to przy Emie i Pani eR.), super kawałek, każdy nuci pod nosem, ale mało kto wie, skąd tak naprawdę się wziął.


Otóż okazuje się, że ów wyżej wymieniony refren jak i muzyka jest wytworem pewnej mniej znanej wokalistki (Bebe Rexha), która po opuszczeniu wytwórni Island Records borykała się z depresją. Piosenka “Monster under my bed” miała być zapowiedzią jej nowego projektu. Demo Bebe trafiło w ręce osób odpowiedzialnych za nowy krążek EMa. Po przesłuchaniu płyty Panowie już wiedzieli, że mają hit. Przez 10 miesięcy nic się nie wydarzyło, Bebe nie wiedziała co dalej z jej projektem, aż do momentu w którym Rihanna wrzuciła wpis na twittera: “Just recorded a monster hook…”. Wtedy wszystko już było jasne i klarowne.


W internecie jest trochę informacji na ten temat, żadna jednak nie potwierdzona w 100%, co strona to inna historia. Ani EM ani Bebe oficjalnie nie wypowiedzieli się na forum. Dlatego ciężko jest mi ustosunkować się do całości. Ale słuchając oryginału wiem jedno: Rihanna nagrała refren Bebe nutka w nutkę, słowo w słowo, refren który teraz zna każdy. A o Bebe nie słychać nic. Zdaję sobie sprawę, że za tym “przekrętem” stoi sztab ludzi, prawników i gruby hajs. Ciekawa jestem jednak jakie wynagrodzenie dostała autorka tego hiciora i dlaczego to nie ona wykonuje go razem z Eminemem. Ale tego pewnie nigdy się nie dowiem...


poniedziałek, 20 stycznia 2014

Stereotyp Zatuszowanych

Tatuaże to dla mnie temat rzeka, mogłabym pisać nich w kółko i bez przerwy. I tym razem będzie o obrazkach, ale w trochę innej odsłonie.

Coraz częściej na tapecie pojawia się temat tatuażu w pracy, tatuaży na starość, czy też stereotypów dotyczących tej formy sztuki. I oczywiście mamy tyle samo obrońców co “oskarżycieli”. Tylko po co roztrząsać takie tematy, skoro można na dziary spojrzeć trochę inaczej.
Spotkałam się już w wieloma projektami, które miały na celu ukazanie osób wytatuowanych jako “normalnych” obywateli (jeśli w ogóle możemy w tej kwestii kategoryzować na normalnych i nienormalnych, ale to trochę inna bajka). Znajomi zrobili to bardzo zgrabnie i interesująco za pomocą zdjęć. Takich zdjęciowych reportaży jest bardzo wiele, ale nie wszystkie zwróciły moją uwagę.

Projekt “StereotypEweliny i Marcina Kochanów: Głównym jego zamysłem jest chęć udowodnienia, że ludzie wytatuowani również mogą pracować na odpowiedzialnych stanowiskach czy też zajmować się 'ważnymi' rzeczami, nie rezygnując ze stylu swojego życia, czy posiadanych zainteresowań. Są takimi samymi członkami społeczeństwa jak inni, mają prawo do tych samych rzeczy. Jednak nie zawsze tak jest... Wciąż zdarza się, że przyciągają krzywe spojrzenia, tych, którzy tą formę zdobienia ciała sprowadzają do jednego skojarzenia... Z bogatej historii tatuażu najczęściej przytaczany jest ten najmniej chlubny fragment, który już dawno nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Tatuaż urósł do rangi sztuki, która wymaga talentu, cierpliwości i mnóstwa włożonej pracy, aby powstało prawdziwe dzieło. Coraz bardziej sztuka ta wtapia się w codzienność. Dlaczego zatem wciąż można usłyszeć głosy krytyki? To brak wiedzy tworzy stereotypy...








Drugi projekt o którym mi wiadomo i w którym mam okazję brać udział jest w trakcie realizacji. Mam nadzieję, że niebawem pojawią się jego efekty.

Zatuszowani - Karol Chmurkowski: chciałbym zrobić serię portretów połączonych ze zdjęciami tatuaży które posiadacie. Wszystko to bardzo proste i szczere. Jesteś tylko Ty i Twój tatuaż.
Zależy mi głównie na osobach z Olkusza i okolic. Chcę tym samym uświadomić lokalną społeczność że tatuaże nie są już stygmatem i nie noszą ich ludzie spod ciemniej gwiazdy czy marginesu społecznego, a zupełnie zwyczajni ( niezwyczajni ) wartościowi ludzie, jak Wy i ja.




ZDJĘCIA źródło: komputer Karola :) 


No to jak jest w końcu z tymi stereotypami? :)







poniedziałek, 13 stycznia 2014

Latać każdy może

W zeszłym roku w naszym kraju miało miejsce kilka dość ciekawych imprez związanych z pewną bardzo znaną marką produkującą napoje energetyczne. Trochę sztuki, trochę sportów extremalnych, czerwony byk i show gotowe.


Ekipa Red Bulla to specjaliści od rzeczy niemożliwych, perfekcyjnych występów i genialnych filmów. Jeśli coś sponsorują możemy być pewni, że będzie to mega show. W Polsce pojawiały się już imprezy pod szyldem czerwonego byczka, mi.in. Red Bull X fighters, Zjazd na krechę czy Air Race.
W tym roku, po raz pierwszy dotarły do nas dwie imprezy - Red Bull Flying Bach oraz Nitro Circus Live. I choć położone na zupełnie różnych biegunach, dają podobną energię oglądającym.


Flying Bach jak sama nazwa wskazuje to widowisko łączące w sobie muzykę Bacha oraz latanie :) czyli break dance. Nie od dziś wiadomo, że muzyka i taniec idealnie się uzupełniają, a nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że żyć bez siebie nie mogą. Twórcy tego widowiska postanowili więc zestawić barokowe brzmienia ze współczesnym “baletem”. Efekt końcowy przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Grupa Flying Steps, która postanowiła zwizualizować i ożywić “dobrze temperowany klawesyn” to niemieccy b-boye, czterokrotni mistrzowie świata... chyba więcej nie trzeba. Ciarki przechodzą na samą myśl.




Nitro Circus jest imprezą autorską i w całości wymyśloną przez Travisa Pastranę, człowieka, który nie boi się niczego. Jako pierwszy w historii zrobił podwójne salto na motocyklu i wyskoczył z samolotu bez spadochronu. Śledzę jego poczynania od wielu lat i stwierdzam, że bardziej nienormalnego gościa nie znam (no dobra może Bama Margere ale specjalizuje się w innych “zabawach”). Latające motocrossy, rowery, auta, deskorolki i wszystko co tylko możemy sobie wymarzyć, właśnie w tym cyrku się ziściło. Impreza w stylu X Fightersów, ale moim skromnym zdaniem na wyższym poziomie (na pewno jeśli chodzi o spektakl i tricki jakie przedstawiali uczestnicy). Chociaż w tym przypadku mogę być mało obiektywna, ponieważ kocham Pastranę i jego chore pomysły całym sercem.

Ciężko opisywać obie imprezy, ponieważ są to rzeczy, które na suchą wydają się nudne i bezwartościowe. Dlatego odsyłam do wszechwiedzącego wujka google i YT.


Niestety nie udało mi się obejrzeć występów na żywo, gdyż bilety sprzedały się w mgnieniu oka, a i terminy niezbyt trafione. Pozostały tylko relacje na YT i filmiki z komórki przyjaciół :) Czekam na to co wydarzy się za rok!





piątek, 27 grudnia 2013

Podwieś się


Suspension, nazywane również podwieszaniem, to dość ciekawe … no właśnie.. Zjawisko? Przedstawienie? Widowisko? A może po prostu chory wymysł jakiś czubków? Zobaczmy z czym to się je.

Suspension jest bardzo popularne w środowisku osób wytatuowanych, przynajmniej ja głównie tam się z nim spotkałam. Najprościej mówiąc jest to zabawa własnym ciałem, polega na podwieszaniu się na hakach za kolana, plecy, uda i inne, wymarzone miejsca :) Oczywiście wszystko pod kontrolą i czujnym okiem doświadczonych ludzi. W Polsce taką formą rozrywki, zajmują się dwie grupy, najbardziej znaną jest Hooked Friends. Można spotkać ich na prawie wszystkich konwentach tatuażu, spottach i imprezach dotyczących modyfikacji ciała oraz suspensu. W skład grupy wchodzi 9 osób, ale tylko kilkoro daje sobą pomiatać pod sufitem. Ich przedstawienia to czysta sztuka. Połączenie gry aktorskiej ze wspaniałą muzyką, a wszystko wyreżyserowane i oparte na wcześniej wymyślonym scenariuszu.


Zawiesić się na hakach kilkanaście centymetrów, a czasem kilka metrów nad ziemią? Dla Hooked Friends to nic trudnego. Tylko właściwie po co to robią? Sama byłam ciekawa dlaczego dają się przebijać, zapytałam więc Roni o co w tym wszystkim chodzi (zaznaczając przy tym, że chętnie bym kiedyś polatała :). Odpowiedź była dość zaskakująca: Wisiałaś kiedyś? Nie? To nigdy tego nie rób. Podwieszanie daje Ci takie emocje i tak ogromną adrenalinę, że w codziennym życiu tego nie doświadczysz. Będziesz chciała więcej i więcej. Zdziwiło mnie to, ale po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że miała rację. Sporty extremalne to tylko namiastka tego, co oferuje suspension. Żaden inny sport czy zajęcie nie odda tego, co czujesz wisząc na kawałki metalu. Ilość wytwarzanych endorfin przewyższa oczekiwania. To podobno lepsze niż orgazm. I chociaż już kilka osób mnie przed tym przestrzegało, kiedyś na pewno spróbuję. Raz kozie śmierć!


Chciałam jeszcze porozwodzić się trochę nad przedstawieniami reżyserowanymi przez Hooked Friends, jednak tego po prostu nie da się opisać słowami, to trzeba zobaczyć!


Jeśli ktoś ma słabe nerwy nie polecam wciskać play :)