wtorek, 26 czerwca 2012

kuszące sejczento..

Zawsze zastanawiało mnie jak w rzeczywistości wygląda praca polskiego wymiaru sprawiedliwości, a dokładniej Policji. Dlaczego ludzie tak na nich narzekają... Do dziś. Przekonałam się na własnej skórze, spędzając na komisariacie kilka dłuugich chwil.
Wchodzisz, Pan Dyżurny Ruchu mierzy Cię wzrokiem, mówisz o co chodzi, siadasz, czekasz.. nadal czekasz.. znowu czekasz.. Po jakimś czasie przychodzi Pani i zaprasza na górę. Wypisuje zeznania, czekasz.. Daje Ci coś do podpisu, czekasz. Dzwoni techniczny, zejdź na dół, pokaż auto i powiedz jeszcze raz co się stało. Ogląda, pika, nakleja, brudzi, znowu czekasz.. Pan rzuca żarcikiem, że hoho, boki zrywać. Czekasz... Siedzisz między jednymi drzwiami a drugimi. Czekasz.. Pani zniknęła za szybą i popija kawkę z resztą ferajny. Czekasz... Wraca technik, niesie notesik, wchodzi za szklane drzwi, Ty nadal czekasz.. Technik wychodzi, mówiąc Ci do widzenia. Po kolejnym kwadransie nudy i oglądania portretów pamięciowych jakiś typów spod ciemnej gwiazdy, wraca Pani z trzema dowodami i dwoma kartkami, podpisujesz wszystko. Pani dziekuje i wychodzi trzaskając drzwiami. A Ty? No cóż, wracasz do ubrudzonego i zepsutego auta, ruszasz z piskiem opon i zastanawiasz się do kogo zadzwonić, żeby zamek znowu działał. Po tej ekscytującej wizycie na komisariacie dalej nic nie wiesz, ale jesteś bogatszy o kilka godzin siedzenia na tyłku.

W skrócie: wchodzi, czekasz, czekasz, czekasz, wychodzisz.

Dziękuję, pozdrawiam Panów, którym spodobał się mój samochód i moje radio, niech Wam służy! :)

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Nie do końca pożegnanie

I chociaż przedmiot na który początkowo ten blog został założony już się zakończył, to mam nadzieję, że nie umrze śmiercią naturalną i co jakiś czas jednak będę go aktualizować. Chyba się do niego przywiązałam. A tymczasem znikam zdawać sesję, więc do końca czerwca znowu będzie mu smutno, że go opuściłam.
so, let's get this party started! ;)




poniedziałek, 4 czerwca 2012

Tattoo Konwent


Czarna miniaturowa broń wypełniona atramentem, leży na blacie i czeka na dopływ prądu. Właściciel dotyka jej delikatnie lecz stanowczo. Przygotowania trwają jak podczas premiery w teatrze. Zgrzyt, umoczenie igły w czarnym kubku, przepływ elektronów, prąd dotyka jej w całości i wypełnia każdy zakamarek. Kable rozgrzewają się wprowadzając ją w trans, setki małych drucików uderzają rytmicznie, w kanonie, iskrząc i ocierając się o siebie. Pierwsze spotkanie ze skórą, milimetrowe ukłucie i smak krwi. Z minuty na minutę czerwona słodka substancja wypełnia malutkie igiełki, które zmieniają kolor. Chwilowe oderwanie, kolejny raz igła ląduje w kubku, tym razem napełnia się glicerynowym błękitem o cierpkim smaku. Przejeżdża po skórze szukając wazelinowego zapachu, wkłuwa się delikatnie i okrężnymi ruchami rozprowadza to, co wypływa z jej wnętrza. Czuje,że w środku płonie, rozgrzana do czerwoności odmawia posłuszeństwa, żądając krótkiej przerwy. Mijają kolejne sekundy, minuty, wreszcie prąd ucieka, zostawiając ją samą, zmęczoną po pracy. Zanurza się powoli w zimnej cieczy, oczyszcza z resztek krwi i naskórka. Obserwuje z pod wody swoje dzieło. Artysta dokładnie osusza ją i pozwala odpocząć pośród tęczowych atramentów, zapachu gumy i spirytusu. 

Czyli po prostu Konwent od tej drugiej strony :) 
Tym razem nie będę się rozpisywać.. to trzeba zobaczyć!























piątek, 1 czerwca 2012

FestivaLove !



Zbliżają się wakacje a co za tym idzie wiele ciekawych festiwali. I tu zaczyna się odwieczny problem rzeszy młodych ludzi (mój niestety również) - gdzie się wybrać, która gwiazda lepsza od poprzedniej i skąd wziąć na to wszystko pieniądze.

Z roku na rok powiększa się line up polskich festiwali. Pojawiają się świetne zagraniczne gwiazdy, ujawniają nowi artyści, niestety przez to wzrastają również koszty (zarówno biletów jak i środków transportu).

W czerwcu rusza krakowski Selector, lipiec należy do Opener’a, sierpień standardowo OFF, Woodstock i uratowany Coke, a także Tauron. Brzmi rewelacyjnie, gwiazdy po prostu marzenie, ale ceny biletów przyprawiają niektórych o ból głowy. Z terminami też nie lekko, często zdarza się, że imprezy nachodzą na siebie i tu kolejny problem - którą wybrać?!
Organizatorzy często z premedytacją dobierają bliskie albo te same daty na imprezy. Tak było w przypadku Coke i HH Kempu w Hradec Kralove, główni dowodzący pokłócili się ze sobą i na złość ustalili dokładnie te same dni festivali. Tylko nie wzięli pod uwagę faktu, że szkodzą głównie sobie. Część ludzi wybrała Coke a część HHKemp, gdyby imprezy odbyły się w innym czasie, organizatorzy mieli by więcej uczestników, tym samym większy zysk, a przy takim obrocie można by zmniejszyć ceny biletów (co zapewne ucieszyło by fanów). Wilk syty i owca cała. Ale po co? Skoro można dowalić zajebistą cenę a później narzekać, że zainteresowanie spada. Nie pojmuję czasem tego rozumowania.. no cóż, widocznie jestem opóźniona albo biznes rządzi się innymi prawami niż mi się wydawało.

Co mi więc pozostaje? Harować jak wół przez kilka miesięcy, żeby zebrać kasę na kilka interesujących mnie imprez, z czego i tak w ostatecznym rozrachunku będę musiała wybrać jedną góra dwie, bo ceny znowu wzrosną, a ja zostanę z ręką w nocniku. Ew. mogę prosić się znajomych o akredytację, wtedy będzie wszystko za freeko. Nie każdy jednak ma taką możliwość czy chęć.




chyba jednak po raz enty woodstock! :)