Czas powrócić do pisania. Półroczna przerwa daje się we znaki. Nawet nie wiem od czego zacząć i jak sklecić sensowne zdanie. Tak więc będzie to próba odzyskania weny i ponownego zmobilizowania mózgu do trybu - pisz! Na swoje usprawiedliwienie mam tylko jedno słowo - PODRÓŻE!
Właśnie na tym spędziłam minione pół roku. Pomiędzy pracą i zajęciami znalazłam trochę wolnego czasu i środków na odwiedzenie wielu ciekawych miejsc. Na mojej mapie znalazł się węgierski Budapeszt, czeska Praga, rodzimy Poznań (tak tak po 24 latach dopiero we wrześniu tam dotarłam) i kilka miast w Portugalii i Hiszpanii. Ostatnia wyprawa z pewnością była najciekawsza i mogę nazwać ją prawdziwą przygodą i szkołą przetrwania :)
Gdyby ktoś zapytał mnie gdzie było najpiękniej, nie mogła bym dać jednoznacznej odpowiedzi. Każde z tych miejsc miało w sobie coś co czarowało i zachwycało.
Budapeszt przypominał mi architektonicznie ukochany Londyn, ogromne przestrzenie, mosty, długie ulice z kolorowymi witrynami sklepowymi przyciągające wzrok. Jedynym minusem tutaj była bariera językowa. Angielski nie zawsze wystarczał. Ale o dziwo można było spokojnie dogadać się np. po rosyjsku, co było dla mnie dużym ułatwieniem.
Praga - klasa sama w sobie. Labirynt małych uliczek, miasto trochę jak z bajki. Chociaż za dużo ludzi, wolałam zaszyć się w mało uczęszczanych miejscach i poczuć zapach czeskiego piwa :)
Vila do Bispo - miasteczko położone nad samym Oceanem, koniec Portugalii, koniec Europy, przed oczami tylko klify, plaża i Atlantyk. 3,5 tys. km. od domu wszystko jest inne, ludzie, życie, podejście. Mieszkając ponad tydzień na klifie nad brzegiem oceanu nie myślisz o niczym ważnym, po prostu cieszysz się życiem i nowymi znajomościami. Gdzie nie spojrzysz campery, przyczepki, a w nich podróżnicy pełni pozytywnej energii. Żadnych granic.. Szkoda pisać, zdjęcia mówią więcej niż tysiąc słów :)
i nie ważne, że auto się zepsuje, zgubisz telefon i wydasz ostatnie oszczędności... :) Po prostu warto!
Taki pozytywny Estlik jesteś < 3
OdpowiedzUsuń