Wiosna tuż tuż, a na listach przebojów nadal stare, zeszłoroczne hity. Na
brytyjskich i europejskich TOP 10 wciąż króluje Gotye, ze swoim „Somebody that
I used to know” (wałkowany na każdej stacji non stop, do znudzenia), Adele
„Someone like you” oraz niezbyt może w Polsce znana Ellie Goulding wyśpiewująca
„Your song”.
Dlaczego o tym piszę? Ano dlatego iż zadziwia mnie fenomen
tychże piosenek. Pozornie prosta linia melodyczna, kilka chwytów na krzyż i
wszyscy się, za przeproszeniem jarają jak świnie, bo łatwo będzie samemu
zaśpiewać. O Gotye może nie będę się zbytnio rozwodzić, Pan ewidentnie nie
przypadł mi do gustu. Wolę słuchać coveru zespołu Walk off the earth, który zrobił ogromną furorę na youtube. Swoją
drogą podeszli do piosenki z przymrużeniem oka, świetna podróbka, lepsza od
oryginału. Mieli dobry pomysł, doskonale wiedzieli, że to się spodoba i
sprzeda. Dzięki smutnemu, nagiemu gościowi stali się sławni. Chyba mają dobrego
PRowca.
Adele, kiedyś niszowa i nieznana, mało kto pamięta jej
piosenkę „Chasing pavements”, którą ja osobiście wielbię razem z teledyskiem. W
zeszłym roku piosenkarka wróciła do łask za sprawą „Rolling In the deep”, które
było, minęło. Natomiast wspomniane „Someone like you” zapewniło jej sławę na
wieku wieków. Dlaczego właśnie ten utwór? Bo teoretycznie jest banalnie prosty,
wpada w ucho i łatwo jest go zagrać. 4 chwyty, czasem w przewrocie,
powtarzające się w kółko przez milion taktów. Czyli to co lubią słuchacze, nie za
dużo nut.
Sprawa ma się podobnie w kwestii Ellie, w Polsce niestety jeszcze niezbyt
znanej, ale mam nadzieję, że się to zmieni w najbliższym czasie. „Your song”
jest utrzymana w klimacie typowych brytyjskich, popowych piosenek (choć cała
płyta jest pomieszaniem różnych stylów) bez żadnych udziwnień, kadencji zwodniczych,
zawieszonych itp. Opiera się na 5 akordach (g B Es c F, czasem d, tak dla
odmiany), mimo tego porywa i jest również teoretycznie banalnie prosta do
wykonania.
Dlaczego ciągle używam sformułowania teoretycznie banalnie
prosta? Nucić i wyć pod prysznicem potrafi każdy, ale kiedy trzeba usiąść za
fortepianem, wziąć gitarę do ręki i wybić rytm na perkusji pojawia się problem.
Z pozoru najprostsza pieśń okazuje się nie lada wyzwaniem. Nikt nie zagra
wokaliście linii melodycznej, która w swojej prostocie jest cholernie skomplikowana,
bo to nie profesjonalne. Wszyscy więc robią covery na jedno kopyto,
niemiłosiernie fałszując i niszcząc piękną prostotę. W tego typu utworach należy
zachować szczególną ostrożność, bo w koncertowy sposób można zepsuć ich energię
i urok.
Mój mały apel: jeśli nie znasz się na muzyce, nie potrafisz
rozróżnić hitu od kitu, banału od hardcore’u to proszę nie zabieraj się za covery.
Mnie osobiście uszy bolą po przesłuchaniu paru jakże wspaniałych wykonań wyżej
wymienionych piosenek. Wiosna idzie, więc cieszmy się pogodą i spacerami, a nie
domowymi studiami nagrań.
Ellie Goulding "your song"
http://www.youtube.com/watch?v=EXKtGzGq9So&ob=av2e
OdpowiedzUsuńPrywatnie zachwycam się tą :)
jest dobra! :) generalnie podoba mi się to, co robi Ellie, dobry głos, świetne aranżacje, dziewczyna ma talent, no :)
Usuń