czwartek, 23 lutego 2012

Zimowe rozterki



Jak co roku zima zaskoczyła drogowców, bo któż by się spodziewał, że w połowie lutego spadnie śnieg, a pod koniec stopnieje i na drodze pojawi się znana wszystkim „szklanka”.
Nigdy jakoś nie zwracałam na to większej uwagi, było mi wszystko jedno co dzieje się za oknem i na szarym asfalcie. Zawsze uwielbiałam zimę, snowboard, sanki, bałwanki i te wszystkie inne pierdoły. W tym roku jednak poczułam na własnej skórze co oznacza: zima, śnieg, opady i drogowcy!
Pierwsza zima za kółkiem własnego samochodu zaskoczyła i mnie. Przeszłam więc kurs szybkiej nauki co mój mały bolid potrafi. Do głowy by mi nie przyszło, że niebieskie Seicento rozpędzające się na autostradzie do 160 km/h (zamieniając się przy tym w Transformersa) zaskoczy mnie swoimi zimowymi umiejętnościami poślizgowo-driftowymi.
Przez dwa miesiące wspólnego zimowania zakopywaliśmy się razem w zaspy, ślizgaliśmy po nieodśnieżonych i nieposypanych drogach (nie tylko dojazdowych do osiedla ale i głównych, bo przecież Katowice cierpią na notoryczny brak spychaczy, odśnieżaczy czy jak to się tam zwie), driftowaliśmy na rondach, zakrętach, a czasem i prostej drodze. Bolid przeżył najgorsze mrozy, grzecznie odpalając codziennie rano, dzięki czemu wyjeżdżałam spod domu punktualnie. Punktualności tej jednakże nie zapewnili mi Panowie drogowcy, dlatego też apeluję, jako młody kierowca: jeśli mój samochód potrafi odpalić przy -20 st. i bez problemu dojechać na wyznaczone miejsce, to wierzę, że i  wasze wspaniałe kolosy są w stanie powtórzyć ten wyczyn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz